Honda NX 650 Dominator

RÓŻNE - Przygotowania do sezonu 2020

Qwet - 2019-12-17, 07:36
: Temat postu: Przygotowania do sezonu 2020
Jak już wiecie, podczas wyprawy w zeszłym roku nasz Domi zakończył swój żywot śmiercią tragiczną. Szczegóły tutaj:
http://hondadominator.pl/...p?p=54613#54613

Chłodna kalkulacja - przód strzaskany, rama zgięta, koszty naprawy dorównują cenie całego motocykla, stąd nasza decyzja o zakupie nowego Dommiego. Zdjęcia w załączniku.

Nowy Dommi jest w lepszym stanie niż poprzedni w momencie zakupu, do naprawy jest niewiele i do tego ma lekki tłumik z nierdzewki zamiast fabrycznychych kilkukilowych kobył. Silnik jest niesamowicie suchy, nie ma najmniejszej plamki oleju, pracuje nawet ciszej niż poprzedni. Przejechałem na nim już 600km i w przeciwieństwie do poprzedniego dominatora nie wyszły żadne większe usterki. Jedyne rzeczy które zauważyłem to wrażenie trochę głośniejszej pracy skrzyni na 3 biegu i inny ton dźwięku wydawanego przez rozrusznik. Gdybym nie był przyzwyczajony do innego dominatora to pewnie nawet nie zwróciłbym na to uwagi.

Na tą chwilę w zasadzie nic nie wymaga naprawy, więc głównie profilaktyka i modyfikacje dommiego w ramach przygotowań na nadchodzący sezon. W tym roku Masza musi się skupić na zrobieniu prawa jazdy kategorii A, tak żeby przed końcem lata zdać egzamin i odebrać prawko, więc czeka nas mnóstwo ćwiczeń na placu. Poza tym po odebraniu prawka chcemy jechać w małą wyprawkę wkoło komina - bieszczady, półwysep helski, może mazury, zobaczymy. Na pewno nie będzie to wymagało takiego zakresu przygotowań jak w zeszłym roku, ale mimo wszystko chciałbym założyć taki temat.
Qwet - 2019-12-17, 07:41
:
Pierwsze co zrobiłem zaraz po zakupie to podmieniłem dźwigienkę zmiany biegów ze starego dominatora, gdzie wcześniej przerobiłem ją "na patencie" - szczelinkę rozpiłowałem tarczówką, od dołu na zacisk nałożyłem spawawrką trochę materiału żeby lepiej dolegał do śruby i skręciłem wszystko na śrubę 10.9 z bardzo długą nakrętką. Jak wiadomo w dominatorach dźwignia biegów zawsze się luzuje, a taki "patent" rozwiązuje problem praktycznie na zawsze.

Druga rzecz to zębatka zdawcza. Wałek zdawczy w naszym nowym domim jest w dobrym stanie, ale jest to element drogi (tylko OEM) a jego wymiana bardzo czasochłonna, więc warto o niego dbać zawczasu. Pomysł stosowania zębatki KLR 650 podsunięty przez adziada i Franza jest świetny, ale ma pewną wadę - fabryczna podkładka nie chce wejść. Jako że mam odpowiednie zaplecze techniczne (ba, cały park maszynowy hehe) zdecydowałem się więc samemu zaprojektować i wykonać taką podkładkę. Zmierzyłem, że potrzebna grubość to jakieś 1,5-1,6, więc użyłem blachy 1,7mm. Mając skrawek blachy na maszynie zrobiłem od razu więcej podkładek na przyszłość (a może ktoś z was będzie potrzebował? :)). Grubość 1,7mm to był strzał w dziesiątkę - po włożeniu w wieloklin podkładka nie dawała się obrócić, musiałem zblokować zębatkę i pukać młotkiem w podkładkę z boku raz u góry raz na dole, żeby się w końcu obróciła i trafiła w otwory. Dzięki temu zębatka siedzi na wałku bardzo ciasno i w czasie jazdy nie powinna się ukosować.
Przed złożeniem nałożyłem na wałek i wieloklin zębatki specjalną pastę Molykote G-n plus.
Qwet - 2019-12-17, 07:44
:
Doskonale pamiętam dlaczego w zeszłym roku Masza chciała kończyć ćwiczenia na placu manewrowym, a nieraz trzeba było robić kilka dni przerwy. Singiel kopie potężnie, sprzęgło musi być mocne, w konsekwencji dźwignię też wciska się dosyć ciężko. W 4-cylindrowych ścigaczach sprzęgło można spokojnie wcisnąć palcem wskazującym, a w dominatorze potrzeba co najmniej dwóch palców, najlepiej wszystkich. Dla maszy, dziewczynki z małymi rączkami, pół godziny jazdy na półsprzęgle powoduje wręcz opuchnięcie nasady kciuka i można zapomnieć o ćwiczeniach przez następne kilka dni...

Już od dawna miałem natrętne myśli co zrobić żeby ułatwić maszy życie. Dać słabsze sprężyny sprzęgła? Nie, bo będzie się ślizgało. Poluzować linkę żeby dźwignia była niżej? Nie, bo sprężynka na dole i tak podciąga dźwignię do samej góry, a koniec końców opór sprzęgła byłby taki sam. Zmienić przełożenie dźwigni sprzęgła? Hmm...

Przy zmniejszeniu przełożenia opór dźwigni sprzęgła na pewno będzie mniejszy, tu nie ma wątpliwości. Problem jest tylko taki, że wraz ze zmianą przełożenia zmniejsza się zakres pracy docisku sprzęgła w ramach tego samego zakresu ruchu dźwigni, co może spowodować ślizganie się puszczonego sprzęgła albo ciągnięcie wciśniętego. Trzeba więc wymyślić taki patent który w razie czego będę mógł zdemontować i przywrócić ustawienia fabryczne. Pytanie tylko jak zmienić przełożenie. Możliwości są trzy - przy dźwigni sprzęgła, na lince sprzęgła, albo na aktuatorze przy silniku. Wolałbym nie majstrować na lince sprzęgła bo często pęka u góry więc musiałbym dorobić ze 2-3 przerobione na zapas. Nawiercanie drugiego otworu osadzenia linki w dźwigni sprzęgła bliżej jej osi też nie jest najlepszym pomysłem, bo zwiększy kąt zagięcia linki w jarzmie dźwigni i pogorszy jej wycieranie właśnie tam gdzie już teraz stale pęka. Pozostaje więc trzecia opcja - przedłużyć ramię aktuatora przy silniku. Tutaj sprawa jest o tyle fajna, że aktuator jest w miarę na wierzchu, dobry dostęp, no i możliwość łatwej manipulacji przy położeniu uchwytu pancerza linki. Poza tym dodatkowy plus że zmniejszą się siły działające na linkę sprzęgła i teoretycznie powinna rzadziej pękać. Trzeba tylko wymyślić jak przedłużyć ramię aktuatora tak żeby go nie uszkodzić. W załączniku fotki mojego pomysłu.

Elementy przedłużki wykonałem bez żadnych specjalnych maszyn, wystarczyła piła do metalu wiertarka i pilnik. Wykorzystałem to co miałem pod ręką - kawałki starych blach. Ten duży element to właściwa przedłużka z kilkoma otworami do osadzenia osi zaczepu linki, żeby można było łatwo dobierać przełożenie przez wybranie innego otworu. Troche poniżej zaczep linki, jeszcze niżej płytka mocująca całość na ramieniu aktuatora i dwie małe płytki dociskowe od spodu. Umocowanie jest realizowane przez zaciśnięcie śrubami na ramieniu aktuatora pomiędzy jego osią a zaczepem linki, dzięki czemu nie naruszam oryginalnej konstrukcji aktuatora więc mogę w każdej chwili powrócić do ustawień fabrycznych. Na zdjęciach widać jak to wszystko jest umocowane.
Wstępnie ustawiłem zaczep na ostatni otwór, co daje najdłuższe ramię i teoretycznie najmniejszy opór dźwigni sprzęgła.

Wrażenia z jazdy. Oczywiście dźwignia sprzęgła stawia wyraźnie mniejszy opór. Druga rzecz sprzęgło trochę niżej łapie i zakres ruchu dla jazdy na półsprzęgle się powiększył. Co jednak najważniejsze, nie ma żadnego ciągnięcia przy wciśniętym sprzęgle, ani nie ślizga się po odkręceniu manetki na 5 biegu. Od całkowitego wciśnięcia do momentu ciągnięcia jest jeszcze z 3cm ruchu dźwigni sprzęgła, więc można by się pokusić o dalsze przedłużanie ramienia. Ale na razie niech masza sobie pojeździ na tym co jest, zobaczymy czy ręka nadal będzie ją boleć czy już nie.
Qwet - 2020-04-02, 08:28
:
Robi się coraz cieplej, można by powoli myśleć o kontynuacji "szkolenia Maszy", ale chyba przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Boimy się nie tyle COVID-19 (tam gdzie ćwiczymy nie ma się od kogo zarazić), a raczej mandatu za nieuzasadnione opuszczanie miejsca zamieszkania - do 30tys.zł nawet. Korzystając z okazji zacząłem trochę grzebać przy dominatorze.

Zaraz po zakupie nasz nowy dominator był bardzo wysoki, ja ledwo stawiałem obie pięty na ziemi, a masza dosłownie wisiała w powietrzu - nie mogła dotknąć ziemi dwiema stopami naraz, mogła się co najwyżej odbijać końcówką jednej stopy i "łapać ziemię" końcówką drugiej stopy. Masza jeszcze w zeszłym roku podczas ćwiczeń stwierdziła że podpieranie się pewnie obiema stopami daje jej nieporównywalnie większą kontrolę/pewność/komfort i to potwierdzała mniejsza liczba gleb po zatrzymaniu motocykla z obniżonym zawieszeniem.

Myślałem nad sposobami radykalnego obniżenia dominatora na zawieszeniu, tj. krótsze i twardsze sprężyny na przód, przedłużony łącznik kiwaczki amortyzatora tylnego, mniejsze koła jak w supermoto itd. Ostatnio z jakiegoś powodu zdejmowałem siedzenie i usiadłem na ramę bez siedzenia nagle mnie olśniło - dominator wydał mi się niewiarygodnie niski! Samo siedzenie ma dużo mięcha które robi dobre 10cm całkowitej wysokości dominatora. Dalej sprawy potoczyły się szybko - siedzenie na warsztat, ściągnięcie obszycia, 2 godziny z nożykiem do tapet i voila, siedzenie obniżone :) Rozwiązanie tymczasowe, w niedalekiej przyszłości planowane położenie 1cm warstwy gąbki i obszycie nową skórą na gotowo.

Mimo że domi już zrobił się znacznie niższy, podjąłem kolejne kroki. Na pierwszy ogień przednie zawieszenie. W poprzednim dominatorze wsunięcie lag w półki o 3cm zdało egzamin znakomicie, błotnik koła nigdy nie uderzał w ramę. Dlatego tym razem wsunąłem lagi w półki o 4cm. Dalej tylne zawieszenie - tutaj standardowo, czyli zmniejszenie napięcia wstępnego sprężyny amortyzatora. Nie wiem ile centymetrów to dało, ale po uniesieniu tyłu motocykla w górę sprężyna lata swobodnie, ma kilka milimetrów luzu góra-dół.

Niestety obniżenie zawieszenia zawsze powoduje ten sam problem - rozłożenie stopki bocznej sprawia że motocykl momentalnie leci na drugą stronę. W starym domim po prostu skróciłem stopkę boczną, ale to nie był zbyt dobry pomysł, bo podpierała motocykl bardzo blisko jego osi przez co był niestabilny, tzn. raz stał prawie pionowo a innym razem silnie pochylony, a ponadto był wrażliwy na podmuchy wiatru. Wymyśliłem więc że trzeba odsunąć punkt podparcia dalej od osi motocykla, czyli najłatwiej przyspawać stopkę pod kątem. Przy okazji wspawałem jeszcze śrubę do regulacji długości stopki - gwint M14. Długość stopki można regulować zmieniając ilość nakrętek/podkładek. Starałem się tak przyspawać stopkę, żeby podczas jazdy nie szurała o asfalt w głębokim złożeniu motocykla w zakręcie. Jeśli chodzi o wytrzymałość - siadałem na motocykl stojący na stopce, bujałem na boki - nic nie pękło, więc spaw trzyma wystarczająco mocno.

Masza zdążyła już przetestować moje patenty - przejechała się wkoło parkingu. Generalnie jest bardzo zadowolona, nie spodziewała się że można aż tak bardzo obniżyć taki motocykl. Oboje nie możemy się doczekać zakończenia akcji "zostań w domu" i rozpoczęcia sezonu "szkolenie Maszy" :)

Efekty prac na zdjęciach poniżej.
Qwet - 2020-04-14, 10:51
:
GMOLE PRZEDNIE

SARS-CoV-2 szaleje, a prace przy dominatorze postępują, tym razem temat gmoli. Jakiś czas temu zdjąłem stare gmole z rozbitego dominatora, były całe pogięte i nie pasowały do nowego dominatora, także było mnóstwo prostowania. Przy okazji zdecydowałem odciąć górną część gmoli przednich (boczne stelaże na sakwy i rurę idącą pod lampą). W miejsca obcięcia wspawałem odcinki wygiętych rurek, wszystko wyszlifowałem i na nowo pomalowałem. Efekty prac na zdjęciach poniżej.
Qwet - 2020-04-14, 10:57
:
GMOLE TYLNE

Podobnie jak w przypadku gmoli przednich, tylne też były pogięte, z ich prostowaniem było sporo zabawy - kolejne kilkanaście godzin. Przy okazji skróciłem mocowania do ramy żeby stelaże były bliżej motocykla, co zmniejszy szerokość motocykla z kuframi o kilka centymetrów. Na koniec jeszcze szlifowanie i malowanie. Efekty prac na zdjęciach poniżej.
Qwet - 2020-04-14, 10:58
:
Przy okazji mam pytanie

Motór nagle zaczął strasznie kopcić po porannym odpaleniu przez pierwsze dwie minuty jazdy. Kolor niebieski, śmierdzi dwusuwem, wiadomo, olej. Chyba uszczelniacze zaworowe nie wytrzymały zimy. Pytanie jest następujące: Jakie uszczelniacze zaworowe kupić? Chciałbym żeby wytrzymały z 1-2 sezony, potem i tak zamierzam otwierać silnik na większe prace. Czy zamienniki firmy Athena tyle wytrzymają?
dario9z - 2020-04-14, 11:10
:
Ja kupowałem do siebie oryginały, głowica to najbardziej obciążony termicznie element Dominatora,
Qwet - 2020-04-15, 07:10
:
Wczoraj jak odpaliłem motocykl po pracy na parkingu zakładu, zrobiła się tak ogromna i gęsta chmura oleju, że po 3 minutach z piskiem opon podjechał ochroniarz i pytał czy motocykl mi się pali, że już chciał wzywać straż pożarną. Wstyd jak cholera, wszyscy patrzeli co się dzieje.

ALE

Wieczorem przed odstawieniem moto na parking na noc, położytłem moto na prawym boku i potrzymałem w tej pozycji przez minutę, po czym postawiłem jak zawsze na stopce bocznej. Dzisiaj rano zaskoczenie - po odpaleniu zaledwie lekki dymek, który zniknął po jakiejś minucie pyrkania na wolnych obrotach. Okazuje się, że jeśli w głowicy nie zalega olej, nie ma co ścieknąć przez uszczelniacze zaworów i moto prawie nie dymi. To stanowi potwierdzenie teorii że przyczyną są uszczelniacze zaworowe.


dario9z, ja nie mam żadnych wątpliwości, że oryginały są najlepsze, wytrzymują najdłużej. Jednak rozważam tym razem kupić jakieś tańsze, ponieważ:
1. Z tego co piszecie tutaj na forum, zamienniki uszczelniaczy wyglądają tak samo jak oryginały, mają te same wymiary i taką samą konsystencję gumy, co sugeruje, że mogą pochodzić od tego samego producenta (przynajmniej niektóre z nich) więc chyba nie są takie najgorsze.
2. Niektórzy z was jeżdżą na uszczelniaczach Athena i od dłuższego czasu nie mają problemów.
3. Stwardnienie uszczelniaczy obserwuje się raczej po ostrym upalaniu w terenie (przegrzanie uszczelniaczy w warunkach słabego chłodzenia), a my przecież będziemy mieli chłodnicę oleju a więc głowica będzie obmywana zimnym olejem.
4. Uszczelniacze kiedy już stwardnieją nie powodują zauważalnie zwiększonego zużycia oleju w podróży, ani przymusowej wizyty w warsztacie gdzieś w odległej "cywilizacji"
5. Silnik naszego nowego dominatora ma już 46tys.km przebiegu, a dominatory przejeżdżają zwykle 50-70tys.km na oryginalnym tłoku. Po następnej naszej wyprawie i tak planuję remont całego silnika, wtedy wpadną oryginały. Czytałem na forum afryki że tam parę osób postąpiło podobnie.
Qwet - 2020-04-21, 22:16
:
Zabrałem się za zdejmowanie pokrywy zaworów. Foto poniżej. Bez komentarza. Idę się upić.
dario9z - 2020-04-22, 06:38
:
Wyglada na to, że jednak bedziesz musiał zdjąć głowicę.
Niestety taki jest urok tego modelu, u mnie 2 lub 3 też urwałem i z tego co widzę to praktycznie w tych samych miejscach co Ty. Te z przodu to nie problem, dospawujesz nakrętkę , penetrator, pogrzewasz i wyjdą, te z tyłu trzeba nawiercać raczej lub jakiś patent.
adziad - 2020-04-22, 06:46
:
Poprzedni właściciel miał silną rękę, nie zazdroszczę:/
Łysy - 2020-04-22, 08:18
:
W afryce chyba na 10Nm pokrywa jest dokręcana, tu chyba było trochę więcej. Trochę wystają więc można próbować ze spawaniem, jak to nie pomoże, to wiercenie. Ogólnie to niezły gnój. Niech cierpliwość będzie z Tobą
Calafior - 2020-04-22, 08:28
:
Daj znać jak ci poszło, nie zazdroszcze :-/
dario9z - 2020-04-22, 09:04
:
Tragedii nie ma, nie przesadzajcie, spokojnie do zrobienia.
Problemem oprócz momentu dokręcania jest temperatura, która źle wpływa na te połączenia gwintowe, do tego te dwa otwory za świecą, nie sa przelotowe.
Qwet - 2020-05-11, 13:45
:
Dobra, trochę ochłonąłem i wróciłem do tematu moto.

Generalnie w sytuacji takiej jak ta, fakt że posiadamy zapasowy silnik, kompletny i w pełni sprawny, to rzecz absolutnie bezcenna. Jakieś 10 godzin roboty na przełożenie silnika do ramy, przy czym najwięcej czasu zajęło doczyszczenie zapasowego silnika z wciąż zalegającego armeńskiego błota i kurzu który nazbierał się przez pół roku leżakowania w piwnicy. Pierwsze kręcenie rozrusznikiem i silnik odpalił jakbym go wczoraj zgasił, od razu są wolne obroty, po zdjęciu ssania nawet trzyma stabilne 1000obr/min. Od razu robi się cieplej na serduszku, nasz nowy dommi znowu żyje, zgodnie pierwotnym założeniem że dusza ś.p. żółtego dommiego będzie żyła nadal w nowym wcieleniu :) Masza już planuje kolejne terminy szkolenia na placu :)

Teraz mogę na spokojnie podjąć się naprawy zerwanych gwintów głowicy tego nowszego silnika. Założyłem w tym celu osobny temat:
http://hondadominator.pl/viewtopic.php?t=4733

W sumie w całym tym nieszczęściu wszystko nawet dobrze się składa, bo silnik z zerwanymi gwintami ma mniejszy przebieg, a ten zapasowy który właśnie założyłem w zeszłym roku przejechał z nami całą turcję i demoludy, ma nalatane 58tys.km na oryginalnym tłoku i żłopie już ponad 500ml oleju na 1000km. Chodzi o to, że trochę szkoda go rozgrzebywać już teraz, skoro można nim machnąć jeszcze jedną dłuższą wyprawę, dopiero wtedy będzie wyjeżdżony "do końca" (spalanie oleju przekroczy symboliczny litr na 1000km). Wówczas wrócimy do tego nowszego silnika na kolejne wyprawy, a jednocześnie będę mógł zabrać się za stary silnik, wymienić tłok pierścienie uszczelniacze itp. Ale to wszystko zakładając że w nowszym silniku uda się uratować gwinty w głowicy...
Qwet - 2020-05-13, 13:25
:
Dopiero teraz zabrałem się za pierwszą rzecz którą należy zrobić po zakupie dominatora - uszczelnienie puszki filtra powietrza.
No i piersze co, powtórka sytuacji z pokrywą zaworów - śruby były zapieczone w gwintach. Ten dominator to chyba jakiś podwodny był... Serio, zaczynam bać się odkręcać cokolwiek w tym motorze...

Z pomocą nasadki 10mm udało się wykręcić większość śrub za wyjątkiem skrajnej dolnej - urwała się przy samym gwincie. Nie było sensu rozwiercać wkładki bo i tak nie zrobiłbym większego gwintu (wkładka ma zbyt cienką ściankę) więc ją po prostu wybiłem i w jej miejsce dałem śrubę od tyłu.

Operację uszczelniania wykonałem według instrukcji adziada i doświadczeń własnych z zeszłego roku - raz już uszczelniałem filtr w starym dominatorze. Wszędzie standardowo silikon, ale tym razem lepszy - Dow Corning, wszystkie miejsca newralgiczne oraz niepotrzebne króćce zalane silikonem i skręcone śrubą. Króciec antysmogowej pompki powietrza może się przydać w przyszłości więc zaślepiłem go wężykiem ze śrubką bez gwintu, wetknięte na hama wgłąb króćca. Uszczelka pokrywy jak poprzednio, piankowa do okien, gruba, po skręceniu wysoce szczelna, no i jednorazowa - za każdym otwarciem pokrywy wymieniam na nową. Hilfo-Filtr powietrza wybebeszyłem całkiem z papieru, używany wkład gąbkowy dokładnie wyprałem, wysuszyłem, nasączyłem na nowo olejkiem MANNOL i założyłem razem z karkasem hilfofilfro.

Przy okazji mam pytanie - jak często prać i nasączać gąbkowy filtr powietrza? Na buteleczce pisze że co 10 tys.km, co może mieć sens, bo jak przejechaliśmy 6 tys.km przez turcję to filtr był trochę zakurzony, ale nie jakoś bardzo. Jak często WY czyścicie swoje filtry gąbkowe?
adziad - 2020-05-14, 13:00
:
Z filtrem to baaardzo zależy od warunków. Trzeba myć po 2 dniach zlotu dominatora, gdzie wszyscy w pyle jadą dziką horodą. Na asfalcie to co roku...

Charakterystycznym objawem jest drastyczny wzrost spalania
Qwet - 2020-06-15, 11:36
:
Racja, zasyfienie filtra zależy od warunków, ale chodziło mi o zwykłe użytkowanie 99% asfalt. Tak czy inaczej przyjmę regułę że póki spalanie pozostaje w normie nie ma sensu otwierać filtra.

W załącznikach fotki z dalszych prac - profilaktyka zapłonu. Nie zamierzam czekać aż odmówi posłuszeńswta gdzieś w trasie. Mimo że moduł nie dawał żadnych objawów, po otwarciu okazało się że niektóre luty miały już pęknięcia. Dałem nowe lutowie ołowiowe Sn60Pb40, uszczelniacz silikonowy WGO-1.
adziad - 2020-06-15, 12:06
:
Jak zwykłe użytkowanie 99% asfalt, to kompletnie nie mam doświadczenia, nie pomogę;)
Qwet - 2020-06-15, 13:05
:
Przygotowuję właśnie moto do montażu kufrów bocznych. W pewnym momencie zorientowałem się że po założeniu kufrów bocznych kierunkowskazy zginą ukryte gdzieś w czeluściach pomiędzy kufrem a błotnikiem, co jest wręcz niezgodne z przepisami ruchu drogowego. Musiałem wymyślić sposób na wysunięcie kierunkowskazów do tyłu, a jak pokazuje życie, najprostsze rozwiązania są najlepsze. Foto w załączniku.
Qwet - 2020-06-16, 07:53
:
Po ekscesach ostatniej podróży gmole uległy skróceniu, z dwóch powodów: Po pierwsze były cholernie pogięte, po drugie w takiej formie jak były powodowały niepotrzebne wibracje w pewnych zakresach obrotów. Sposób przeróbki gmoli przedstawiłem w jednym z poprzednich postów. Niestety bez poprzeczki pod lampą straciłem możliwość podwieszenia łańcucha antykradzieżowego, co jest kluczowe ze względu na jego sporą masę oraz już i tak permanentnie przeciążany tył motocykla. Wymyśliłem na tą okoliczność specjalny stelaż z hakami do zawieszenia łańcucha, który przy okazji może służyć też jako podparcie do zawieszenia uprzęży przednich sakw. Najłatwiej byłoby zapewne przyczepić haczyki do tych dużych śrub mocujących owiewkę, ale przy podwieszonych 9kg obciążenia na większej dziurze skończyłoby się to zarwaniem owiewki razem z lampą. Stąd decyzja o przykręceniu stelaża bezpośrednio do stalowego subframe'a lampy, wtedy nic się nie zarwie. Uchwyty zrobiłem tak że nie ograniczają zakresu skrętu kierownicy, a założony łańcuch nie dynda luźno i nie zawadza o koło czy błotnik, nawet w pełnym zakresie skoku zawieszenia.

Druga sprawa, w zeszłym roku ktoś z Was sugerował żeby nawiercić klamki w celu zabezpieczenia ich przed złamaniem przy jakiejś glebie. Wątpię że takie rozwiązanie da 100% gwarancji nie złamania klamki, ale na pewno daje większą szansę. Poza tym nawiercanie nie ma żadnych negatywnych skutków na cokolwiek, więc w sumie czemu nie. Jakieś 10 minut z wiertełkiem fi2 i gotowe.

Foto w załącznikach.
adziad - 2020-06-16, 09:22
:
Klamki szlifierką można nadpiłować , szybciej i łatwiej;) choć sam zawsze i tak skracam na dwa palce
Qwet - 2020-06-23, 07:42
:
To nie jest zły pomysł, jeszcze dodatkowo nadpiłuję klamkę z zewnątrz przy dwóch skrajnych otworach.

Zdecydowaliśmy że już do tegorocznej wyprawy nie będziemy ćwiczyć manewrów na placu, dlatego przyszedł czas na montaż kufrów bocznych. Niestety już pierwsze przymiarki wykazały, że po wyprostowaniu gmoli teraz z kolei kufry wiszą krzywo. W zeszłym roku robiłem w kufrach mocowania do trochę niezbyt idealnie prostych gmoli żeby wisiały prosto, więc teraz przy idealnie prostych gmolach wychodzą kwiatki. No nic, próby zamocowania kufrów najbardziej symetrycznie jak się da, but kolanko pięść, co prawda nie jest to idealnie prosto, ale właścicielka nie zgłasza pretensji więc na razie tak zostanie. Oceńcie sami, foto poniżej.

Druga sprawa, planujemy skupić się głównie na nocowaniu w namiocie, przewidujemy maksymalnie kilka dni pod rząd, bez możliwości podpięcia się pod sieć 230V, a trzeba wiedzieć że mamy spore zapotrzebowanie na energię elektryczną - telefony, kamerka gopro, interkomy, lampka nocna na USB, może też 10-watowa mata grzewcza na USB dla maszy. W namiocie jedyną opcją pozostaje zasilanie akumulatorowe (powerbanki), który już po jednej nocy może okazać się wyczerpany do zera. Ładowanie na szybko w restauracji niewiele daje, bo jedzenie trwa max pół godziny, a pozostawanie w jednym miejscu tylko dla ładowania nie jest korzystne ze względu na ograniczone zasoby czasowe w podróży. Wymyśliłem więc, że można by ładować powerbanki w czasie jazdy, dzięki temu oszczędzimy sporo czasu no i pod koniec dnia nasze powerbanki będą zawsze naładowane do pełna. Kupiłem więc na allegro 5-amperową przetwornicę step-down LINK, przylutowałem kabelki, dałem bezpiecznik, ustawiłem napięcie 5,3V (takie jak mają dobre ładowarki USB) zaizolowałem wszystko, pociągnąłem zasilanie 12V z tylnej żaróweczki pozycyjnej i poprowadziłem kabelek do jednego z kufrów bocznych. Instalacja dominatora powinna bez problemu dać radę, w końcu wydajność prądnicy to 15A, oryginalna instalacja bierze jakieś 8A, a przetwornica podczas ładowania powerbanków bierze max 2A. Teraz wystarczy wrzucić powerbanki do kufra, podłączyć kabelki USB, zamknąć kufer i zapomnieć - będą się ładowały automatycznie zawsze kiedy włączę światła pozycyjne w dominatorze. Foto poniżej.
Qwet - 2020-07-07, 08:43
:
W tegoroczną podróż po raz pierwszy jedziemy w dwa motory, masza będzie prowadziła swój sprzęt - Jawa 50, o którym więcej tutaj:
http://hondadominator.pl/viewtopic.php?t=4768

W związku z tym zdecydowałem się zamontować i dojeździć jedną ze starych opon w trakcie tej podróży, a świeżego Mitasa E-07 zostawić dla maszy kiedy już zacznie sama śmigać dominatorem. Zdjąłem więc ze strychu drugą felgę i założyłem na nią starą oponę Metzeler Tourance, oczywiście z super-heavy-duty dętką. Wyważenie zrobiłem na osi własnej koła umieszczonej na kostkach, a jako ciężarki nawijałem miedziany drut na szprychach - dziadostwo wiem, ale skuteczne, ciężarki nie odpadną.
Generalnie od opony oczekiwałem kiepskiej trakcji, jednak moje zaskoczenie było duże po pierwszej przejażdżce, kiedy okazało się, że 9-letni Metzeler Tourance wciąż jeszcze ma dobrą przyczepność do asfaltu. Brak uślizgów w zakrętach, ciężko zblokować przy hamowaniu samym tyłem, zupełnie jak na o wiele świeższym Mitasie. Teraz z kolei szkoda mi zużywać tą oponę w podróży gdzie średnia prędkość przelotowa będzie w okolicach 60km/h :)

Jeszcze link do tematu o podróży:
http://hondadominator.pl/viewtopic.php?t=4767