Strona Główna Honda NX 650 Dominator
Forum użyszkodników NX 650 i silnikopodobnych :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Zlot 2015
Autor Wiadomość
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-23, 19:48   

Odcinek 3 - Jedziemy na północ. Cel - dojechać do chatki kopulatki w pizdu na północy :)

Chłopaki zacierają ręce, wieczorem czeka nas nocleg obok chatki, gdzie mieszkają w lesie na pustkowiu w dziczy samotne młode dziewczęta :) Żuczek i Rav właściwie już poprzedniego dnia chcieli jechać, żeby zdążyć przed hordą ;)


5 rano, dzwoni budzik. Namiot. Pewnie towarzysze w namiotach obok przeklinają dźwięki wydobywające się z mojego sarkofagu. Normalnie pobudka o 8 rano do pracy jest mordęgą, a tu 5 rano i wstaję jak skowronek. Przebijam się przez zwłoki w domku Alibaby i hałasuję w łazience. Zabieram graty, Żuczek dopija kawę, znaczy pewnie wstał o 4.00 :) Wieczorem dowiem się czemu ruszamy pierwsi - żeby dojechać na końcu ;). Rafał prowadzi. W sumie jest nas 9 osób, które opuszczają z rana hordę i postanawiają szukać przygód na własną rękę.

Pierwsza przygoda - prom. Stajemy nad brzegiem rzeki, jakoś pusto, cicho. Nagle z drugiej strony rzeki, gdzie stoi prom, słychać: Już do was płynę :) Jejejje. Czyli będzie przeprawa :) Frajda niesamowita, czuję się jak bym gdzieś w obcym kraju przeprawiała się przez dziką rzekę pełną piranii i krokodyli :) Słońce oślepia. Jest coraz cieplej. Prom powolutku sunie w stronę nieznanego brzegu. Wyładunek, nikt nie fikną do wody, szkoda ;) Rav prowadzi pewnie przez kolejne wioski. W którymś momencie wyczaił jakąś polną dróżkę. Skręcamy. Ja mam blendę przeciwsłoneczną opuszczoną i okazuje się, że nic nie widzę w terenie. Chwila paniki, czuję pod kierownicą, że jedziemy po jakimś piachu. Ale nie odpuszczam. W sumie okazuje się, że jak nie widzę, że jadę po głębokim piachu, to jadę pewniej. Wszystko siedzi w głowie. Potem już ogarniam wizję i trochę zwalniam, nawet (o wstydzie i zgrozo) jadę na listonosza. Tłumaczy mnie tylko to, że piach po kolana. Za mną Czarek klnie, bo hamuję mu przed nosem kilka razy. Strach. Nie tak łatwo go pokonać. Ale zamienić się miejscami nie zamierzam, bo Czarek świeży i nie wiem co wykręci, więc boję się jechać za nim. I tak przez jakiś czas, wioski, zdechły asfalt, polne drogi. Znów szczęśliwa. Znów w drodze. Znów nie muszę myśleć o niczym innym jak o pokonaniu kolejnej przeszkody czy zakrętu :)

W końcu dłuższa przerwa, Czarek ma dosyć. Jak na pierwszy wyjazd, gdzie Zuczek mówił, że nie będzie żadnego piachu, ma dosyć podnoszenia motora :) I tu piękna chwila następuję, za którą kocham wspólne wyjazdy. Ogólnie ja bym puściła Czarka samego i dalej pruła piachem i wertepami, powoli, ale do przodu, żeby udowodnić innym, że umiem, że mogę, że dam radę. Natomiast Rav i reszta wyluzowanych kierowników mówi: To jedziemy teraz asfaltami, razem, nie rozdzielamy się. Masz dość, ok. Chwila przerwy od piachu.

Okazuje się jednak, że asfalt też w dupę daje, bo Puntek łapie gumę. Przejeżdżaliśmy właśnie przez jakieś miasteczko gdzie odbywał się cotygodniowy targ (sprzedam świnię, naostrzę piłę. Konne zaprzęgi z dziećmi na pace :) i pewnie tam na coś afra najechała. Chwilę zajmuje nam ogarnięcie tematu. Poza wymianą dętki czeka chłopaków jeszcze wycieczka w poszukiwaniu powietrza (na stacji w miasteczku nie ma, na kolejnej też nie, Żuczka pompka od kurzu chyba przestała działać). Jakoś się jednak udaje kółko napompować. Ja dziękuję Bozi, że nie mi się trafiło, bo mam mniejsze kółka niż inni i dętki zapasowej nie mam przy sobie. Uff. jedziemy dalej.

Jakoś w między czasie robimy się głodni. Knajpa. Dobre żarcie. Własnie odpoczywamy z pełnymi brzuchami, jak podjeżdża jakiś dzidownik, chyba na KTMie i mówi, że waśnie widział hordę gdzieś obok na stacji benzynowej, i jak chcemy możemy dołączyć. Patrzymy po sobie, jedzenie właśnie się układa w żołądkach, chillout. Nieeee. Niech horda jedzie dalej. Wieczorem się spotkamy, będzie większy fun :) Pozdrawiam Hordę :) Wieczorem oczywiście przerzucaliśmy się obelgami na temat kto więcej jechał asfaltem, ale to z miłości :) W sumie ciekawe jak wam dzień upłyną. Czasem chciałabym być w dwóch miejscach na raz.

Kurczę, wino się kończy, a ja się strasznie rozpisałam... Jakby to skrócić... Z większych atrakcji tego dnia (poza piachami) (a, w końcu po obiedzie udaje nam się Czarka przekonać, że piach nie jest taki straszny. Puntek udziela kilku lekcji, mi też lepiej idzie, bo puszczam luźno kierownicę, i moto samo jedzie. Więc znów zbaczamy gdzieś w las i pola) więc, z większy atrakcji tego dnia, przez przypadek trafiamy na jakieś powojenne bunkry. A właściwie nie przez przypadek, a dzięki dobrej woli pewnego miejscowego, który zamiast wkurzać się, że kurzymy mu na "jego" drodze, kieruje nas w fajne miejsca. Chłopaki łażą po podziemiach, a ja wyleguję się na mchu.

Ogólnie cały dzień upływa na leniwym offie, trochę po małych wioskach, trochę po polach, trochę po lesie. Z momentów, które na długo zapamiętam, jest jeszcze jeden:

Zatrzymujemy się gdzieś na rozstajach dróg przy kapliczce, żeby zdecydować co dalej. Mi się powili kończy paliwo, więc zastanawiamy się, jak przyjemnie, nie wjeżdżając w cywilizację, dorwać stacyjku benzinku. Gdzieś za za rogu wychylają się dwie babcie (w sumie chyba nawet bardziej w wieku matki niż staruchy) i śmiejąc się mówią, żebyśmy się przesunęli , bo one kwiaty przy kapliczce idą sadzić. Trochę je zagadujemy, jak stację znaleźć. Mówią, że jest droga, ale nie zbyt wygodna (już zacieramy ręce z radości). Po jakieś chwili orientują się, że wśród tylu facetów jedna to baba. Zagadują mnie więc "a pani to się nie boi tak z samymi mężczyznami". Patrzę na chłopaków, myślę sobie - jak się przewrócę w terenie, podniosą. Jak się spiję za bardzo - podniosą. Jak mi morale spadnie i oklapnę w trasie - podniosą na duchu. Więc odpowiadam, że czego tu się bać :) Babcie na to, że a tak, w Klanie też taka jedna jeździ takimi samochodami terenowymi z chłopakami i też sobie nieźle radzi :) No. Więc ja też sobie jakoś radzę. I nie straszne mi męskie towarzystwo. Chociaż ostatnio się zastanawiałam, jak jak się powinnam zachowywać na takich wyjazdach. Czasem przy mnie jakieś żarty padają jakbym wcale nie była babą. I co, obrazić się na facetów za to? No nie, nie dałabym rady :) Raczej śmieję się z nimi :) Pozdrawiam więc wszystkich zlotowych męskich towarzyszy drogi.

Na koniec kilka fotek z tego dnia :) Miłego oglądania. W końcu udało nam się dojechać do chatki kopulatki na końcu świata. A tam ognisko i i trunki wszelakie (czerwone, zielone, niebieskie, i nie pamiętam jakie jeszcze :)





ps. sponsorami dzisiejszego odcinka byli:

https://www.youtube.com/watch?v=GrqNf6Wjhrg
i wino białe półwytrawne :)

1 by bolo (129).JPG
Plik ściągnięto 30 raz(y) 6,31 MB

2 by Domin0 (11).JPG
Plik ściągnięto 23 raz(y) 161,25 KB

3 by bolo (133).JPG
Plik ściągnięto 23 raz(y) 7,64 MB

4 by bolo (136).JPG
Plik ściągnięto 25 raz(y) 6,43 MB

5 by bolo (143).JPG
Plik ściągnięto 20 raz(y) 6,22 MB

6 by bolo (159).JPG
Plik ściągnięto 31 raz(y) 6,57 MB

7 by boro (5).jpg
Plik ściągnięto 41 raz(y) 98,71 KB

8 by boro (6).jpg
Plik ściągnięto 25 raz(y) 29,49 KB

 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2015-06-30, 20:33   

Odcinek 4:

Pierwsza myśl po przebudzeniu - jaki ten namiot ciasny. Druga myśl, gdzie jest woda. Trzecia myśl, dziś jadę z hordą. Potrzebuję tylko, żeby mi ktoś wylał na głowę wiadro zimnej wody ze studni.

Szutry. Kurz, pył, piach. Upał. Doceniam zbroję i camelbaga. Zakręty. Trzeba uważać, żeby nie zgubić jadącego przed i jadącego za. Ale w sumie nic nie widać. Tylko tuman pyłu z jednej strony i tuman z drugiej. Wystarczy, że ten przed tobą się wywróci, a ty nawet nie zdążysz zauważyć, że na niego wpadasz. Jak we mgle. A horda zapitala do przodu. Nie ma czasu na odpoczynek, nie ma czasu na odpuszczenie manetki. Trzymasz gaz i do przodu. Potem dróżka przez bagna, co drugi motocykl wynosi z zakrętu. Na szczęście jest duże pole obok, więc można się ratować jadąc po trawie. Każdy postój to nierówna liczba oddechów. Pierwsi czekają w nieskończoność, ostatni ledwo zdążą dojechać, a już przód rusza z kopyta. Nie ma czasu na podziwianie widoków i robienie zdjęć. Jest walka o przetrwanie.

Pierwszy etap to dojechanie do starego mostu kolejowego, nigdy nie dokończonego, nigdy nie użytego. Jednak jedyne o czym myślę po dotarciu tam, to znaleźć zimną colę i położyć się w cieniu. Most musi zwiedzić się sam. A to dopiero 1/3 trasy. Brak ruchu na co dzień mści się strasznie. Postanawiam odpuścić. W sumie nie wiem dla czego. Z tchórzostwa, że nie dam za chwilę rady? Wyprzedzając to co jeszcze nie nadeszło? Żeby nie zostać najsłabszą w grupie? Żeby nie musieli na mnie czekać co chwila? Jakby Raf był obok pewnie nakopałby do tyłka i pojechałabym dalej :) Ale w tym czasie z Żuczkiem i innymi zmierzali na Litwę po kwas chlebowy i kąpali się nago w jeziorze :) Tak więc jeszcze z dwójką spokojnych towarzyszy na własną rękę zwiedzamy przez chwilę okolicę, a potem zmierzamy do naszej noclegowej chatki. A horda szaleje coraz szybciej. Potem okazuje się, że większość motocykli zachorowała na pylicę ;)

A może (dociera to właśnie do mnie), jazda z hordą poza mega adrenaliną, nie doskonali. Może dlatego odpuściłam. Człowiek jak na karuzeli zaciska zęby żeby nie wypaść, cieszy się na koniec, że przeżył, ale nie czuje, że czegoś się nauczył. Do tego potrzebne są mozolne ćwiczenia w małych grupach. Na spokojnie. Do skutku. Bez tej cholernej uzależniającej adrenaliny :)

by bolo.png
Plik ściągnięto 23 raz(y) 14,36 MB

by demolka (56).JPG
Plik ściągnięto 28 raz(y) 580,84 KB

by managa (8).JPG
Plik ściągnięto 35 raz(y) 117,28 KB

by ola (55).jpg
Plik ściągnięto 21 raz(y) 3,52 MB

by demolka (48).JPG
Plik ściągnięto 32 raz(y) 193,26 KB

 
     
Raviking 
Ravson


Wiek: 104
Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 2522
Skąd: z Polski
Wysłany: 2015-07-03, 03:13   

Ola napisał/a:
Jakby Raf był obok pewnie nakopałby do tyłka i pojechałabym dalej :)

to jeden ze sposobów treningu :mrgreen:


Ola napisał/a:
z Żuczkiem i innymi zmierzali na Litwę po kwas chlebowy i kąpali się nago w jeziorze :)

trzeba było jechać z nami :mrgreen:
 
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2015-07-03, 08:10   

Jak patrzę na zdjęcia z kąpieli, to żałuję, że mnie nie było z wami ;) Ale horda też jest fajna, mimo, że nie latała nago ;)
 
     
cubiacus 
Husky TE 310


Wiek: 44
Dołączył: 04 Mar 2011
Posty: 932
Skąd: Łódź - Kraków
Wysłany: 2015-07-05, 05:04   

no pewnie, a w hordzie kapiel nago to przestepstwo :-P
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 15