Strona Główna Honda NX 650 Dominator
Forum użyszkodników NX 650 i silnikopodobnych :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Portugalia 2011
Autor Wiadomość
Alibaba 
Pan Alibaba


Wiek: 66
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 2131
Skąd: Hornówek
Wysłany: 2014-07-29, 21:51   

Ola Taaak
 
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-29, 22:47   

Odcinek 5:

14.09.2011 - jedziemy na zachód Francji. Cel opactwo Saint Michel.



Opactwo położone jest na wysepce, połączonej ze stałym lądem cieniutką groblą. Do tego co jakiś czas przypływ zalewa okoliczne tereny.




Dojeżdżając groblą do opactwa coraz wyra 1/4 niej widzimy, że nie jest to po prostu klasztor na górce, ale cały kompleks zabudowań, domów, klasztorów, kościołów, uliczek, sklepików i restauracji. Spędzamy cały dzień buszując po zakamarkach, ogrodach i katakumbach.














W momencie kiedy byliśmy w St Michel, woda była na najniższym poziomie. Widok z opactwa:



Tu gdzie stoją autokary wieczorem już była woda. Ostała się tylko ulica, boczne parkingi utopione.



Nocowaliśmy na campingu w pobliżu wyspy, tak więc wieczorem mogliśmy znów, tym razem na piechotę, połazić po niedostępnych miejscach tajemniczego opactwa.



Patrząc na niektóre zdjęcia, zachodzi podejrzenie, że nadużywaliśmy wina, ale to nie prawda. Plotki i pomówienia. Zdjęcie było pozowane :)




Tego dnia spędzamy dużo czasu łażąc po prostu po St Michele. W ciągu dnia musimy się trochę przepychać między tłumami ludzi, ale dzięki temu przesyca nas atmosfera ruchu, rozgardiaszu, zamieszania i radości. Na dolnych poziomach St Michel to centrum turystyczne, gdzie pełno jest restauracji, kafejek, sklepów z pamiątkami umieszczonych w wąskich, wijących się ku górze uliczkach. Jednak czym wyżej się wspinamy, tym spokojniejsza i bardziej kontemplacyjna staje się atmosfera. Najbardziej podoba nam się wieczorny spacer. St Michel zmienia się nie do poznania. Woda podchodzi pod samą ulicę i mury klasztoru. Wszystkie kawiarnie, sklepiki są już dawno zamknięte. Turyści są pochowani w wygodnych hotelach na lądzie. A my jak wariaci biegamy po wszystkich poziomach, po skałach nad bulgoczącym złowrogo morzem, między bramami i kościołami świecącymi czarnymi czeluściami okien. Niestety z tych nocnych wędrówek nie zachowały się dobre zdjęcia, ale gdybyście kiedyś byli w pobliżu, sprawd 1/4 cie sami różnicę między dniem na nocą w tym ciekawym miejscu.
 
     
Alibaba 
Pan Alibaba


Wiek: 66
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 2131
Skąd: Hornówek
Wysłany: 2014-07-29, 23:04   

?wietna atmosfera , podobne wrażenia i nocne łażenie przeżyłem w Splicie w Chorwacji .
 
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-30, 00:08   

Dziś w nocy, specjalnie dla Demolki, kolejny odcinek :)

Odcinek 6:

Życie nomada i spędzanie każdej nocy w innym miejscu coraz bardziej nam się podoba. Zwijanie rano namiotu i pakowanie motocykla staje się przyjemną codziennością. Poza wynajdywaniem interesujących miejsc do zwiedzania, staramy się także, aby zwykłe sprawy, jak poranne śniadanie, były trochę bardziej magiczne niż zwykle. Wyszukujemy miejscowe specjały i dbamy o atmosferę oraz oprawę artystyczną. Na poniższym zdjęciu widzą Państwo ściereczkę, solniczkę i pieprzniczkę zabrane z Polski specjalnie na takie okazje. Widoczny w centralnym miejscu kwiatek przetrwał 10.000 km podróży i znajduje się obecnie w pudełku z pamiątkami z wyprawy.

15.09.2011 - Dzisiaj jedziemy do Carnac znajdującego się w części Francji zwanej Bretonią. Jest tam wielkie skupisko prehistorycznych megalitów. Pogoda nas rozpieszcza, jest słonecznie, ale nie za gorąco. Od oceanu wieje rozkoszny wiaterek. Dwu języczne oznakowania miejscowości mówią nam dobitnie, że celtyckie tradycje jeszcze tu nie wymarły.

IMG_1717.jpg
Plik ściągnięto 58 raz(y) 64,03 KB

100_0120.JPG
Plik ściągnięto 46 raz(y) 102,98 KB

 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-30, 00:32   

Chyba mi się nie chce spać :)

Odcinek 7:
16.09.2011 - camping gdzieś nad Loarą. Na około nas piękne zamki, ale my postanawiamy zwolnić trochę tempo i 7 dnia podróży poleniuchować, zrobić pranie, a już na pewno nie wsiadać na motocykl. Z Piotrkiem coraz lepiej się poznajemy. Wiem już, że nie lubi budyniu i że pomidory kroi w inną niż ja stronę. Patrząc ile metrów kwadratowych zajmują nasze graty po rozrzuceniu ich na trawie, zastanawiam się, jak to możliwe, że codziennie mieszczą się na motocyklu.

100_0133.JPG
Plik ściągnięto 66 raz(y) 172,56 KB

IMG_1754.jpg
Plik ściągnięto 47 raz(y) 66,98 KB

100_0134.JPG
Plik ściągnięto 68 raz(y) 179,42 KB

 
     
Trol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-30, 05:34   

Założę się, że francuskie wino kupione tam smakuje lepiej .
Pogodę mieliście chyba na zamówienie .
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-30, 21:01   

Odcinek 8:

17.09.2014 - dzisiaj postanawiamy zostać drugą noc rozbici w tym samym miejscu (wow). Mamy więc cały dzień na pojeżdżenie sobie po Francji bez obciążenia, bez kufrów, bez bagaży, bez zwijania namiotów. Normalnie rozkosz :) Wbijamy się z powrotem w głąb kraju, je 1/4 dzimy sobie wśród zamków nad Loarą. Niektóre zwiedzamy wewnątrz, niektóre tylko objeżdżamy. Mijamy po drodze piękne miasteczka i cieszymy się z wakacji.















 
     
Alibaba 
Pan Alibaba


Wiek: 66
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 2131
Skąd: Hornówek
Wysłany: 2014-07-30, 21:49   

Ale pięknie , a kto robił foty i jak je 1/4 dziliście bo do każdego posiłku musi być wino więc nie wierzę żeby kierowcy nie pili :-P
 
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-30, 22:54   

Zdjęcia robiliśmy wszyscy:) W zależności kto dorwał się do aparatu. A te były dwa: ich i nasz. Podejrzewam jednak, że te najlepsze foty są autorstwa Leny.

Piliśmy tylko jak wiadomo było, że tego dnia już nie będziemy nigdzie je 1/4 dzić, czyli najczęściej na wieczornych spacerach. Oczywiście panowie mieli bardziej przechlapane, bo oni za kierownicą siedzieli przez cały miesiąc. My księżniczkowałyśmy na tylnej kanapie :) Zresztą ja wtedy nie miałam jeszcze prawka.
 
     
Asia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-31, 19:18   

Ola nawet gdybyś miała wtedy prawko, to utrzymałabyś ten ciężar??? Nawet nie chcę myśleć ile tak zapakowane afryki ważą... :roll: ja wymiękam ;-)
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-31, 20:24   

Szczerze, to ja Afryki nawet bez bagażu bym nie utrzymała :)

Dlatego na razie kombinuję przesiąść się na dużego dominatora, potem może trampek, gs, czy coś, i za jakieś 8 lat może Afrykę okiełznam :)
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 00:50   

Odcinek 9:
18.09.2011 - "Dzień Prawdy".
Tego dnia okazuje się, że nie jestem najlepszą kandydatką na żonę. Udaje mi się popsuć obiad, który składał się z wody i puszki fasolki. Okazuje się też, że Piotrek nie jest najbardziej wyrozumiałym kandydatem na męża, ponieważ udaje mu się wywołać u mnie potoki łez z powodu wyżej wymienionej fasolki. A, zapomniałam dodać, cała akcja miała miejsce w uroczym francuskim miasteczku, gdzie poza polem namiotowym, znajdowały się domy pamiętające XIII wiek, winnice i hektary rosnących gęsto winogron. Jednak w mojej pamięci z tego dnia pozostało wrażenie smutku i straty (płacząc przez godzinę ukryta w toalecie wyszłam stamtąd tak wykończona, że nie zauważyłam braku komórki. Położyłam ją gdzieś obok kibla. Mam nadzieję, że znalazca się nią nacieszył, bo był to jeden z bardziej niezniszczalnych telefonów). A w ogóle to kto chodzi do toalety płakać z komórką w ręku. Może chciałam zadzwonić do kogoś bliskiego i się wyżalić? Nie wiem, ale potem przez całą resztę podróży obyłam się bez telefonu i jakoś przeżyłam. Teraz wydaje mi się to niemożliwe. Chociaż pamiętam jedną akcję, gdzie biegając po jakimś zamku w samym środku Hiszpanii nie mogliśmy się z Piotrkiem odnale 1/4 ć, a wredny stróż zamkowy nie chciał mi pozwolić zadzwonić do niego ze swojej komórki. Wyprzedzając wydarzenia, podpowiem, że zgubienie drogiej osoby w obcym miejscu pełnym różno narodowych turystów jest strasznym przeżyciem. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę jak latam w te i z powrotem po rozgrzanych słońcem ruinach, pocąc się w czarnym motocyklowym stroju. A ja miałam chęć krzyczeć, że zgubiłam ważną osobę, więc niech ruszą wszyscy dupy i zaczną jej szukać. A historia z płaczem i fasolką kończy się tym, że zagrzebuję się w namiocie w śpiworze, a Piotrkowi krok po kroku udaje się mnie odkopać i wyciągnąć na światło dzienne. Fasolkę zjadamy.


Sant Emilion - słynne z winnic i zabytków francuskie miasteczko:

IMG_1962.jpg
Plik ściągnięto 49 raz(y) 73,2 KB

IMG_1966.jpg
Plik ściągnięto 43 raz(y) 64,39 KB

IMG_1979.jpg
Plik ściągnięto 39 raz(y) 67,12 KB

 
     
boro 


Wiek: 41
Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 251
Skąd: Pniewo City
Wysłany: 2014-08-04, 12:19   

to byl smutny odcinek:(
 
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 12:56   

Bo też taki był ten dzień. Mimo pięknej pogody i cudownych widoków, wewnątrz mnie był smutek.
Ale dzięki temu, że jakiś czas już minął, mogę o tym pisać :) I smutne i gro 1/4 ne i wesołe momenty, wszystkie składają się na historię wyjazdu. I uważam, że nie powinno się tego w relacjach ukrywać, nie udawać, że było super pięknie różowo, zdobyliśmy wszystkie szczyty, wszędzie byliśmy, kochaliśmy wszystkich ludzi na około a oni nas ;)
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 22:19   

Odcinek 10:
19.09.2011 - jedziemy. Koniec zwiedzania słodkich zameczków we Francji. Lena czuje niedosyt, Kici przesyt. Przed nami Pireneje i Hiszpania. Przedzieramy się przez granicę francusko-hiszpańską, z jednej strony mając strome urwiska wpadające do wody, z drugiej wysokie szczyty pnące się pod niebo. Drogi idealne do jazdy motocyklem, pełne zakrętów, szerokie, z pięknymi widokami. Zachwyca mnie ich wielopoziomowość. Widać, że region w ostatnim czasie się mocno rozwijał. Na samym dole widzimy małe drogi, pnące się zakosami po poszczególnych szczytach. Nad nimi nowsze trasy, pokonujące tunelami i wiaduktami piękne góry. A nad tym wszystkim autostrady, poprowadzone po prostej linii, wspierane na kilkunastu piętrowych kolumnach, tak, że jadący nie czuje nawet, że jest w górach. Te ostatnie trochę przerażają ludzką ingerencją w przyrodę. W takich klimatach zmierzamy do Bilbao. Zmienia się też powietrze. Górskie, ostre, łagodzone zapachami znad Oceanu. Po przekroczeniu gór i granicy, zmienia się roślinność. Nagle znajdujemy się w jakimś egzotycznym kraju, wszędzie palmy, kaktusy, białe domy, łodzie w portach. I tańsze paliwo :) Jest poniedziałek, początek nowego tygodnia. Wszystkie złe myśli uciekają z każdym pokonanym wspólnie kilometrem. Droga i wiatr oczyszczają umysł. Poznajmy nowy język, nowe słowa, nowe napisy mijamy po drodze. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do Francji, a teraz czeka nas oswajanie się z Hiszpanią, która jest zupełnie inna, magiczna, gorąca, bardziej ostra. Poznaję swoje ulubione słowo "lechuga". Brzmi kosmicznie. A oznacza sałatę:) Zamówienie czegoś do jedzenia zawsze wiąże się z pewną niespodzianką, co dostaniemy:) Oczywiście piwo to cerveza. Północ Hiszpanii nie jest tak strasznie nastawiona na angielsko języcznych turystów, dzięki temu mamy okazję sprawdzić jak to jest być w obcym miejscu nie znając żadnych słów. Rozmówki hiszpańsko-polskie odkładamy głęboko do kufra i poznajemy nowy język na własnej skórze metodą prób i błędów.

DSC_1401.JPG
Trasa, autor Włodzimierz Delura (zdjęcie znalezione w necie, my jechaliśmy zamiast robić fotki).
Plik ściągnięto 52 raz(y) 499,4 KB

IMG_2051.jpg
Muzeum w Bilbao (przemysłowe miasto w środku gór).
Plik ściągnięto 46 raz(y) 41,58 KB

100_0202.JPG
Z Piotrkiem wieczorem na plaży czcimy dotarcie do Hiszpanii czymś mocniejszym od zwyczajowego już wina.
Plik ściągnięto 56 raz(y) 31,03 KB

 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 15