Strona Główna Honda NX 650 Dominator
Forum użyszkodników NX 650 i silnikopodobnych :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Teresa ma oko na Maroko :)
Autor Wiadomość
Ruda
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-20, 19:19   Teresa ma oko na Maroko :)

Maroko widziane okiem Tereski czyli Kowal73 rządzi a Ruda i Tereska słuchać muszą...

Fotografował Kowal73

Oddajmy więc głos Tereni....

Wiosnę widać tylko w kalendarzu, za oknem znów gruba warstwa śniegu, nadal stoję w nieogrzewanym budynku, dobrze, że chociaż pod dachem, dobrze, że do towarzystwa mam mniejszego kolegę Osiołka, we dwoje ra 1/4 niej.

Na imię mam Teresa, mam 25 lat i jestem uzależniona... od szalonych pomysłów mojego Pana. (w tle... wspieramyyy cię)

W urzędzie wpisali mi Yamaha XT600Z Tenere... ale jak to brzmi?
Wolę Teresa, Tereska dla przyjaciół.

A jeszcze nie tak dawno byłam szczęśliwa. Doskonale pamiętam chwilę jak delikatne muśnięcie kluczykiem sprawiło, że znów mogłam oddychać pełną piersią. To było w Maladze. Znam to miejsce dobrze bo to właśnie tam zaczyna się jazda na adrenalinie.

Tym razem jest pa 1/4 dziernik. Rozglądam się nieufnie dookoła. Widzę kilka nowych twarzy ale w tłumie dostrzegam też te znajome. Jest opasła duża Teresa, znam ją ze stodoły u mojego mechanika. Jest
Osiołek, brat mój, mniejszy ale serce to samo. Osiołek to nowy nabytek tej szurniętej Rudej co podróżuje z moim Panem. Widzę też dobrego kumpla Dominika, NX250 w papierach mu wpisano, jednak dla mnie to mój dobry kumpel. Nie jedno już razem przeszliśmy. Tym razem będzie podróżował z nową kierowniczką ale i tak mi lepiej, że jest.
To nasza ostatni wspólna podróż. Widzę też dwa motocykle z obcymi paszportami, chyba austriackie, ja Szwajcarka powinnam się z nimi dogadać...

Startujemy. Osiołkowi odbija szajba i wyrwał do przodu. Ja z Dominikiem obstawiamy tyły. Trasa nudna bo to tylko przelot na prom.
Prosto, bardzo prosto.
Prom. Skrępowana pasami czekam, aż dotrzemy na Czarny Ląd. Oni tam na górze byczą się leniwie obserwując znikający Gibraltar a my tu na dole, pomiędzy wielkimi ciężarówkami możemy co najwyżej skupiać się na tym by ustać w pionie.
Jesteśmy. Afryka. Powietrze pachnie inaczej. Kocham ten kontynent.

Pan mój wyznacza nowe trasy i wycieczkę odwraca do góry nogami. Jedziemy do Chefchaouen. Uwielbiam te strome, ciasne niebieskie uliczki. Ten tłum lokalesów. Ten przestronny, spokojny kemping. Chwila oddechu myślałam - głupia! Wiedziałam, że nadmierne obżarstwo i brak ruchu kiedyś się na niej odbiją. Grubej Teresie siadło coś w ga 1/4 nikach. Nie wtrącam się. Niech Oni się tym zajmą.

?wit. Gruba Teresa niewyspana ale w całości. Jedziemy dalej. Prawo, lewo, prawo, lewo i tak cały czas przez góry Riff. Zakręt za zakrętem - jak ja to lubię. Próbujemy dotrzeć do Tazy, stolicy Riffu ale
zaskakuje nas zmrok. Zaskakuje tak jak co roku zima zaskakuje drogowców. Ja mam reflektor, mogę jechać ale ci ślepi ludzie nie dają rady. Bunkrują się gdzieś za krzakami a z nas robią sobie podstawki
pod kubki z drinkami. Skandal.
Noc się skończyła. W końcu Ci dziwni ludzie mogą jechać dalej. Więc jedziemy. ?migamy sobie pięknie położonymi trasami, mijamy szmaragdowe jeziora, gaje oliwne i lasy cedrowe. Jest pięknie, nie wiem w którym kierunku łypać moim wielkim jednym okiem. Dobrze, że człowiek ogarnia temat, w końcu się przydaje. Najpierw zatrzymuje nas pęknięty przewód hamulcowy w niemieckiej Heldze a następnie zgubiony korek od wlewu oleju w TeTetce. Gdyby kózka... czy jakoś tak. Kawałek okrągłej, równo ukrojonej gałęzi i powertape dają radę, doskonale zastępuje korek. Przewodem zajmują się miejscowi magicy, czary mary i bejca jedzie dalej. Pokazała, że jest niezniszczalna, lubię ją bardziej.
Jedziemy dalej. Jest cudnie, znam tą trasę więc mogę sobie pozwolić na więcej. Rozwijam skrzydła delektując się winklami i widokami. Osioł z zakorkowaną TT jadą przodem, znają trasę, niech prowadzą. Ja pilnuję reszty. I dobrze bo gówniara Yamaszka złapała gumę. Ludzie szybko uwijają się z usterką. Możemy jechać dalej. Znów rozbijamy obóz na dziko. Trzeba rozgarnąć kamienie żeby postawić namiot. Ja wolę spać na stojąco. Przynajmniej zawsze jestem gotowa do jazdy.

Budzimy się o zmroku. Dziś chcemy dojechać do Merzougi. Mój Pan wymyśla jakieś nowe trasy. Obawiam się, że do celu możemy nie dojechać. W Missour wbijamy się w jakąś drogę. Po chwili dowiaduję się, że to trasa rajdu Paryż Dakar z lat 90tych. Łał, czuję się jak gwiazda.
Zwinnie przeskakuję wszystkie przeszkody i jadę... byle przed siebie. Jestem taka podniecona.
Mój własny rajd.
Pierwsza docieram do asfaltu. Wygrałam! Z radości dzielę się paliwem z pozostałymi i już po czarnym prowadzę ekipę do hoteliku. Znam to miejsce, kojarzy mi się z jednym... z tym, że lada chwila zacznie się zabawa. Wielkie hałdy piachu zwane tutaj Erg Chebbi to dwa dni szaleństw i wygłupów.
Przyznam szczerze, że godzę się na te wyjazdy tylko po to by tutaj dotrzeć, bawić się i obserwować spoconych, sapiących i zmęczonych walką z piachem ludzi... warto, naprawdę warto...














































































CDN nastąpi niebawem.....
 
     
Ruda
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-31, 16:41   

Dla przypomnienia: jestem Teresa - motocykl. Dziś dalsza część mojej opowieści...

Merzouga. Wielka kupa piachu i masa zabawy. Przed wyruszeniem na wydmy powstrzymuje nas tylko burza piaskowa. Mi nie przeszkadza ale ludziom sypie w oczy. Mój Pan kozak zbiera jednak ekipę i jedziemy. Od razu serce bije mi szybciej, wiem, że za chwilę dostanę wycisk aż będzie mi trzeszczało w łożyskach. Mój pan wie jak mnie wykorzystać. Lubię to! Niestety co jakiś czas musi mnie zostawić by pomóc grubej Teresie wygrzebać się z piachu. Takie życie. Nie jestem zazdrosna ale wkurza mnie zainteresowanie Grubą. A to ga 1/4 niczki, a to uszczeleczka, czasami mam wrażenie, że robi to specjalnie.
Kolejnego dnia, już po burzy, ruszamy w objazdówkę `dookoła wydm. Trochę piachu, jedna sucha rzeka, sporo kamienistej hamady, jest miło. Miło też było ruszyć dalej. Jedziemy w kierunku Alnif. Jedziemy asfaltem a to oznacza bardzo długą prostą. Nudy. Strasznie wieje i zapowiada się, że będzie lało. Chcemy jak najszybciej dotrzeć do celu. Robię co mogę żeby ci ludzie nie zmokli. Gnamy ile fabryka dała, a że dała tyle a nie więcej a w dodatku wieje powoli turlamy się do przodu. To ja już wolę pustynię i burzę piaskową. Uff, w końcu docieramy do hoteliku, zaczyna kropić, co wywołuje popłoch u tych śmiesznych ludzi. Zabierają co mogą i już siedzą w suchym i ciepłym hoteliku nas zostawiając na pastwę losu i afrykańskiego deszczu. Przynajmniej kurz się spłucze, też czasami chciałabym wyglądać ładnie.

W połowie nocy przestaje padać. Czysta i pachnąca czekam na mojego Pana i całą resztę ekipy. Dziś ruszamy na znaną mi drogę MH10. Jeszcze miesiąc temu przypominała szutrową autostradę teraz po ulewach niewiele z niej zostało. Kałuże, kamienie, rozmyte zakręty i rzeka pełna wody to coś co Tereski lubią najbardziej.
Zanim jednak zacznę się delektować jazdą muszę odszukać kilkoro zagubionych, próbujących, oczywiście niechcący, zdobyć trudniejszą MH5. Nie chcę nawet myśleć jak wygląda ta droga.
Na szczęście wszystkich złapałam zanim wplątali się w kłopoty. Dołączamy do ekipy prowadzonej przez Osiołka i dalej, do Tinerhir jedziemy już razem. Zachodzące słońce i burzowe chmury sprawiają, że otoczenie wygląda magicznie.
Do pokonania jeszcze dwa śmierdzące ścieki na rogatkach miasta i jesteśmy na miejscu. To był udany i ciekawy dzień. W takie dni czuję, że jestem na właściwym miejscu, że sprytni Japońce właśnie po to mnie wymyślili....



































































































cdn...
 
     
Tomko
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-06-25, 10:43   

Co z dalszym ciągiem ? :)
 
     
Ruda
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-13, 15:33   

Jestem Teresa i jestem motocyklem.

Przerwano mi moją opowieść kilkoma szalonymi wypadami. W tym czasie kiedy mnie tu nie było mój właściciel oszołom zatargał moje stare kości aż do Kirgistanu... ale to osobna historia...
Wróćmy więc do poprzedniej...

Z Tinerhir ciężko się wybrać. Kemping jakby prosił by zostać na chwilę. Ludzie jedzą śniadanie, piją kawę a nam się nudzi. Trochę podśmiewamy się z Grubej Teresy czy da radę jechać ale ta twierdzi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W końcu ruszamy. Najpierw wąwóz Todra. W ogromie tych rudych skał czuję się maleńką Tereską. Zatrzymujemy się na chwilę by chłonąć widoki ale po chwili znów ruszamy by wbić się w łącznik pomiędzy wąwozami. Za każdym razem gdy zatrzymujemy się na rozstaju dróg grupka lokalesów wciska nam kit, że droga którą chcemy jechać jest nieprzejezdna. Szefostwo zna już te numery z poprzednich wyjazdów więc teraz tylko się z nimi bezsensownie sprzecza.
Łącznik ma to do siebie, że przez długi odcinek droga prowadzi wyschniętym, kamienistym korytem rzeki - czyli coś co Tereski lubią najbardziej. Pó 1/4 niej wspina się serpentynami przez przełęcz na której szczycie można znale 1/4 ć fosile, takie muszelki i robaczki odbite w kamieniach. Nie mogę się nadziwić jaką radość tym dziwnym ludziom może sprawić mała garść gruzu. Dalej już było z górki, pó 1/4 niej asfalt i wyskok do wąwozu Dades by podziwiać serpentyny widniejące na większości pocztówek z Maroka. Ładne to ale Teresy znacznie bardziej lubią kolejny etap czyli malowniczy off do Agoudal. Wąska ścieżka wijąca się pomiędzy pagórkami, polami i rzekami.
W Agoudal jak zwykle zimno. Czeka już na nas dwie ekipy asfaltowe. Jedna pokonała 100km druga ponad 400. Jak tego dokonali wyruszając z tego samego miejsca i spotykając się w tym samym punkcie, nie wiem.

Kolejny dzień to całe pasmo niespodzianek. Najpierw standardowo mieliśmy jechać do Marakeszu jednak w ostatniej chwili ciekawscy ludzie zmienili zdanie i stwierdzili, że poznamy niepoznane i pojedziemy zobaczyć górę przypominającą katedrę - El Catherdrale. By podzielić drogę na dwa dni rozbijamy obóz na cypelku obok turkusowego jeziora. Jest ognisko, są konserwy, są ryby w puszce czyli jest wypas. Sama El Cathedrle to rzeczywiście piękny to był widok a szutrowa droga droga prowadząca dookoła - marzenie. Inne drogi również piękne, szczególnie ta którą wybrała właścicielka Osiołka a która okazała się drogą prowadzącą do nikąd. Ma talent kobita. To nie pierwszy raz kiedy wybiera drogę która się kończy.
Tego dnia zrobiliśmy ponad 250km w terenie, lekkim ale jednak. Niektóre motocykle dojechały do stacji na ostatnich kroplach paliwa.
Nocujemy na uroczym kempingu Zebra niedaleko kaskad bo w planach ci dziwni ludzie mają polowanie na małpy. Z aparatami wyruszają na akcję, coś im nie wyszło bo żadnej małpy nie upolowali.

Rezygnując z Marakeszu postanowiliśmy odwiedzić Fez. Miasto urocze ale medyny nie udało mi się zobaczyć. Wraz z Osiołkiem zostałam na straży pilnować pozostałych motocykli.

Droga z Fezu to już tak naprawdę droga powrotna. Maroko przeważnie z nami wtedy płacze. Tak było i tym razem. W strugach deszczu docieramy do Chefchaouen. ?lisko było jak cholera, opony nam się rozjeżdżały, ciężko było zachować kurs a ludzie przerażeni zwalniali prawie do zera. W miasteczku trochę się uspokoiło. Ludzie pochowali się pod dachem by w suchym miejscu doczekać poranka i ruszyć na prom...

Fajna to była wycieczka. Lubię Maroko i jego piachy, kamienie i szutry.
I mimo, że teraz zmęczona po ostatniej wyprawie do Azji Centralnej stoję sobie grzeczniutko w garażu już nie mogę się doczekać kiedy tam znowu pojadę...

Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że do zobaczenia
Teresa














































 
     
mbx
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-13, 17:23   

super wypad ;-) tylko podejrzewam że z paliwem były problemy
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 13