Strona Główna Honda NX 650 Dominator
Forum użyszkodników NX 650 i silnikopodobnych :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Maroko - Parszywa Trzynastka, wrzesień 2012
Autor Wiadomość
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 19:48   Maroko - Parszywa Trzynastka, wrzesień 2012

Maroko upaja, uzależnia i za każdym razem pozostawia po sobie niedosyt... Nie wiem czy kiedykolwiek nadejdzie moment kiedy powiemy sobie dość. Każdy kolejny wyjazd jest jakby niedokończony, jakby należało coś jeszcze zobaczyć...
Po czteromiesięcznej przerwie znów tam wracamy. Jest nas trzynaścioro - trzy kobietki i dziesięciu facetów - Parszywa Trzynastka. Do teraz zastanawiam się czy była to właściwa nazwa :-)


Startujemy standardowo z Malagi by promem z Algeciras przedostać się na Czarny Ląd. Dreszczyk emocji za każdym razem gdy przybijamy do portu jest ten sam. Miejsca niby oswojone a jakby inne, nowe, także dzięki ludziom którzy z nami jadą...

Pierwszego dnia, drogą wzdłuż morza docieramy do wioski El Jebehy, do której, jeszcze w kwietniu prowadził piękny szuter... teraz niestety zalany nowiutkim asfaltem. Żal za szutrem rekompensuje nam pyszna kolacja złożona z owoców morza i świeżych ryb oraz zakupione na promie trunki. Następnego dnia rozdzielamy się na dwie grupy, jedna, ta bardziej szalona ma zamiar zdobywać ścieżki dla osłów, druga pojedzie bezpieczniejszą jednak do tej pory nieznaną trasą. Jak się pó 1/4 niej okazało ścieżka dla osłów była nową wstążką asfaltu a nasza 'bezpieczna' trasa resztkami betonu pomiędzy szutrem i ubitą ziemią... Tego dnia, pó 1/4 nym wieczorem docieramy do Tazy, robimy zakupy złożone z sardynek, mortadeli i worka lodu do drinków i już w całkowitych ciemnościach rozbijamy obóz w Narodowym Parku Tazakka pomiędzy dębami korkowymi i w otoczeniu wysokich czerwonych skał. Wczesnym rankiem krętą, ledwo widoczną na mapie drogą ruszamy w kierunku Missour. W kwietniu, na przełęczy zatrzymał i zawrócił nas tam śnieg, teraz chcemy zrealizować plan i przejechać całą trasę. Znów dzielimy się na grupy, tym razem trzy różne, dwie które mniej więcej wiedzą gdzie jechać i trzecią której się wydaje :) Niestety, w przypadku jednego z nas szukanie nowych dróg ma zakończenie się fatalne, pozornie niegro 1/4 na wywrotka na motocyklu kończy się złamaną nogą i kilkudniową wizytą w marokańskiej klinice. Pozostała część grupy dociera bezpiecznie na położony w pobliżu przełomów rzeki ZIZ kemping. Akcję ratunkową nadzorujemy telefonicznie. Została nas Parszywa Dwunastka...
Po odespaniu emocji dnia poprzedniego ruszamy w kierunku Erg Chebbi. Wciąż jedziemy rozdzieleni jednak postanawiamy spotkać się dopiero w Merzoudze gdzie docieramy wczesnym popołudniem. Po drodze mijamy piękne kaniony wypełnione rzeką zieleni a górzysty teren powoli przechodzi w kamienistą Hamadę. Ostatnie 30 km do Mezrougi pokonujemy na azymut przez pustynię. Spieszymy się bo jeszcze tego samego dnia, prawie o zachodzie słońca chcemy wyruszyć na wydmy by poszaleć na naszych motocyklach w tej wielkiej piaskownicy...







































































































 
     
fiacik69
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 19:24   

o zesz w mordke ale poszczuliscie... a ja od kilku lat mam jedno oko na Maroko
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 19:45   

Oj tam zaraz poszczuli :) Relacja jak każda inna.
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-25, 20:16   

Jak dużo można pisać o piachu? Jak wiele zdjęć można zrobić w tej wielkiej piaskownicy? Bardzo, bardzo wiele bo pustynia wciąga... w przenośni i dosłownie...

Erg Chebbi - to przepiękne, sięgające 150 metrów wydmy położone we wschodniej części Maroka niedaleko granicy z Algerią. Łacha piachu ciągnie się przez prawie trzydzieści kilometrów a w najszerszym miejscu ma około 10km. Odległości te mogą wydawać się niewielkie, jednak bywają nie do pokonania. Wybierając się na wydmy trzeba pamiętać, że w ciągu dnia temperatura może sięgać nawet 50 stopni a nocą mogą zdarzyć się przymrozki. Mimo to będąc tam, nie można ominąć tego magicznego miejsca...

My docieramy tam wczesnym popołudniem, zostawiamy bagaże w uroczym hoteliku Panorama i przez krótki odcinek kamienistej hamady docieramy do pierwszych wydm. Dla niektórych jest to pierwszy kontakt z piachem więc zabawa zaczyna się ostrożnie, jazda po wydmach wciąga więc po chwili każdy staje się odważniejszy i wypuszcza się co raz dalej. Magii chwili dodają ciągnące się przez pustynię długie karawany wielbłądów. Zabawa jest świetna jednak noc co raz bliżej, trzeba wracać do hotelu.

Na miejscu spotykamy się z resztą grupy, która po swoich przygodach dotarła w końcu na miejsce. Wieczór, jak zwykle w tym miejscu, kończy się pyszną kolacją i szklaneczką whisky na tarasie Panoramy.
Kolejny dzień częściowo przeznaczamy na grzebanie przy motocyklach i odpoczynek. Po tygodniu w drodze jest to konieczne. Jednak już koło południa pada pomysł krótkiego wypadu na wydmy. Decyduje się kilka osób. Pakujemy wodę i jedziemy, słońce pali niemiłosiernie a my wpadamy na pomysł dojechania maksymalnie blisko najwyższej wydmy. Jazda po sypkim piachu kosztuje sporo energii a i woda szybko się kończy, po godzinie zarządzamy odwrót i wracamy do hotelu spragnieni i zmęczeni. Mamy chwilę na odpoczynek bo jak tylko zrobi się chłodniej planujemy całą grupą wyruszyć na wycieczkę wzdłuż wydm i jeszcze chwilę, w wieczornym słońcu pobawić się w piasku.

Dzielimy się na dwie grupy i ruszamy, najpierw czarną, kamienistą hamadą by w końcu po twardym piachu dojechać do wydm. Jest już wieczór więc jazda jest przyjemna. Niektórzy zamieniają się na motocykle by spróbować swoich sił na innym sprzęcie. Jedna zamiana kończy się fatalnie. Przesiadka z Transalpa na wściekłą Hondę XR650 zaczyna się szaloną jazdą a kończy lotem z siedmiometrowej wydmy i złamanym obojczykiem. Została nas Parszywa Jedenastka. Na szczęście ubezpieczenie zadziałało a poszkodowany spędził, jak twierdzi, jedne z najlepszych wakacji swojego życia. W Hotelu Panorama, z widokiem na wydmy kontemplował rzeczywistość...

Następnego dnia pożegnaliśmy połamańca, strzeliliśmy pamiątkową fotkę i wyruszyliśmy w stronę Alnif a następnie dróg MH5 i MH10... ale o tym w następnym odcinku...





























































































CDN niebawem.........
 
     
Trol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-25, 20:29   

Jezu , współczuję ... E tam , co tam gorąco , na motorze podczas jazdy chyba aż tak nie dokucza :-> . A nawet jeżeli to nic przy innych , pozytywnych wrażeniach.
Co to za modelka na Dominiu ?
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-25, 20:31   

Ruda na Dominie 250 :)
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-11, 11:09   

Opuszczamy Merzougę i wydmy i ruszamy w kierunku Alnif. Część trasy pokonujemy asfaltem by 70km przed celem skręcić w Hamadę. Według mapy powinna prowadzić tędy droga jednak chcemy sprawdzić to na własnej skórze. Znów dzielimy się na grupy i ruszamy przed siebie. Początkowo droga to rozjeżdżony przez ciężarówki piach, który po chwili zmienia się w kamienistą hamadę. Teoretycznie wiemy gdzie jedziemy jednak na wszelki wypadek uzupełniamy zapas wody w napotkanej po drodze studni. ?ciemnia się a my według GPSów mamy przed sobą jeszcze sporo kilometrów. Zarządzamy odwrót drogą którą znamy, wolimy nie ryzykować nocnego przejazdu nieznaną nam trasą. Z resztą grupy spotykamy się w Alnif. Im udało się przejechać nową trasę do końca i dzięki temu wiemy, że warto spróbować przejechać tamtędy jeszcze raz.
Noc spędzamy 'na Marsie', po ciemku odnajdujemy miejscówkę z poprzedniego wyjazdu i tam rozbijamy obozowisko. Musimy odpocząć przed kolejnym dniem.
Budzimy się dość wcześnie by jeszcze przed wyjazdem zjeść śniadanie w Alnif oraz omówić trasę na cały dzień. Planujemy rozdzielić się na grupy i przejechać dwiema różnymi trasami - łatwiejszą drogą MH10 oraz trudniejszą, kamienistą i zaniedbaną MH5. Pierwszą część pokonujemy razem po czym rozdzielamy się i umawiamy na miejscu noclegu w Tinerhir. Droga MH10 pozwala cieszyć się widokami i przyjemną jazdą górską szutrową drogą. Na MH5 również jest sporo atrakcji jednak innego kalibru. Kilka gleb, kilka momentów wymagających asekuracji i setki kamieni wielkości telewizorów. Szczęśliwie wszyscy przejechali swoje trasy bez uszczerbku w sprzęcie i na ciele a największą szkodą była złapana kilkanaście kilometrów przed celem guma. Nic wielkiego a jednak 'awaria' zabrała sporo czasu. Oryginalny klucz KTMa przy próbie odkręcenia koła połamał się a do najbliższej wsi było ok 30 km - łącznie 60 km aby od miejscowego mechanika pożyczyć a następnie oddać klucz.
Szczęśliwie wszyscy spotykamy się w Tinerhir gdzie udaje nam się kupić piwko. Tak zaopatrzeni rozbijamy się na kempingu pod palmami. Po dniu pełnym wrażeń piwo smakuje wyśmienicie...
































































































CDN.......
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-11, 11:15   

Opuszczamy Merzougę i wydmy i ruszamy w kierunku Alnif. Część trasy pokonujemy asfaltem by 70km przed celem skręcić w Hamadę. Według mapy powinna prowadzić tędy droga jednak chcemy sprawdzić to na własnej skórze. Znów dzielimy się na grupy i ruszamy przed siebie. Początkowo droga to rozjeżdżony przez ciężarówki piach, który po chwili zmienia się w kamienistą hamadę. Teoretycznie wiemy gdzie jedziemy jednak na wszelki wypadek uzupełniamy zapas wody w napotkanej po drodze studni. ?ciemnia się a my według GPSów mamy przed sobą jeszcze sporo kilometrów. Zarządzamy odwrót drogą którą znamy, wolimy nie ryzykować nocnego przejazdu nieznaną nam trasą. Z resztą grupy spotykamy się w Alnif. Im udało się przejechać nową trasę do końca i dzięki temu wiemy, że warto spróbować przejechać tamtędy jeszcze raz.
Noc spędzamy 'na Marsie', po ciemku odnajdujemy miejscówkę z poprzedniego wyjazdu i tam rozbijamy obozowisko. Musimy odpocząć przed kolejnym dniem.
Budzimy się dość wcześnie by jeszcze przed wyjazdem zjeść śniadanie w Alnif oraz omówić trasę na cały dzień. Planujemy rozdzielić się na grupy i przejechać dwiema różnymi trasami - łatwiejszą drogą MH10 oraz trudniejszą, kamienistą i zaniedbaną MH5. Pierwszą część pokonujemy razem po czym rozdzielamy się i umawiamy na miejscu noclegu w Tinerhir. Droga MH10 pozwala cieszyć się widokami i przyjemną jazdą górską szutrową drogą. Na MH5 również jest sporo atrakcji jednak innego kalibru. Kilka gleb, kilka momentów wymagających asekuracji i setki kamieni wielkości telewizorów. Szczęśliwie wszyscy przejechali swoje trasy bez uszczerbku w sprzęcie i na ciele a największą szkodą była złapana kilkanaście kilometrów przed celem guma. Nic wielkiego a jednak 'awaria' zabrała sporo czasu. Oryginalny klucz KTMa przy próbie odkręcenia koła połamał się a do najbliższej wsi było ok 30 km - łącznie 60 km aby od miejscowego mechanika pożyczyć a następnie oddać klucz.
Szczęśliwie wszyscy spotykamy się w Tinerhir gdzie udaje nam się kupić piwko. Tak zaopatrzeni rozbijamy się na kempingu pod palmami. Po dniu pełnym wrażeń piwo smakuje wyśmienicie...
































































































CDN.......
 
     
Ruda
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-11, 11:16   

Troll napisał/a:
Jezu , współczuję ... E tam , co tam gorąco , na motorze podczas jazdy chyba aż tak nie dokucza :-> . A nawet jeżeli to nic przy innych , pozytywnych wrażeniach.
Co to za modelka na Dominiu ?
Obrazek


To ja :-)
I to była moja ostatnia wyprawa na Dominku. Chłopak służył dzielnie. Z poprzednią właścicielką przejechał wzdłuż Afrykę, ze mną dwa razy Maroko, Polskę dookoła i mnóstwo bliższych i dalszych wypadów :) Był moim pierwszym motocyklem ale w 1,5 sezonu udało nam się przejechać wspólnie 30 tyś kilometrów. Wyjątkowy i niepowtarzalny :)
Jednak teraz przyszedł czas na zmiany a Dominator znalazł nowy dom :-)
 
     
Trol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-11, 15:08   

No to powiem ci , że jak ty tak ostro zaczynasz to ja nie chcę wiedzieć jak kończysz
kobieto . Chyba księżyc do okola . Dwa razy ;-)
Brawo , gratulacje , dzielna dziewczynka .
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-11, 15:14   

Dzielna to mało powiedziane :) jak na 250siątce przycisnęła to na 200km zdobyła nad nami 1h. Wiem że ja już nie młody i styrany życiem ( fotki po drodze ect) ale dała czadu :)
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 13:56   

Obudzić się w tak cudnych okolicznościach przyrody zawsze jest
przyjemnie. Czerwone skały wystają sponad zielonych palm, obok szumi
jeden z nielicznych w okolicy strumyków a w dodatku w perspektywie
mamy przejazd dwoma pięknymi wąwozami - Todra i Dades.
Ostatnie chwile błogości wykorzystujemy na zjedzenie śniadania, które
jak zwykle tutaj składa się z figowej marmolady, miodu, masła oraz
lokalnego chleba Khobz. Tak posileni ruszamy krętymi drogami wąwozu
Todra. Nad nami rozpościerają się majestatyczne pionowe skalne ściany
mieniące się wszystkimi odcieniami czerwieni. Po kilkunastu
kilometrach odbijamy w boczną drogę w tak zwany łącznik pomiędzy
wąwozami. To wysoko położona, górska, nieutwardzona droga, która
zapewnia niesamowite i niezapomniane widoki. Gdy się kończy jesteśmy
już w wąwozie Dades. Odbijamy w kierunku Bouimaine Dades cofając się
od celu ale wiemy, że warto ponieważ Dades to hipnotyzujące miejsce.
Zachwycają formacje skalne, oazy zieleni jak i sama droga prowadząca
słynnymi i uwiecznianymi na fotografiach z każdego wyjazdu
serpentynami. Przy serpentynach zawracamy, kawałek musimy przejechać
tą samą drogą by pó 1/4 niej wbić się w ostatni tego dnia off, W końcu
docieramy do Agoudal i do zaprzyja 1/4 nionego hoteliku w którym jak
zawsze serwują kuskus z kocizną a przynajmniej z czymś co ją
przypomina... Jesteśmy zmęczeni i głodni więc danie smakuje wybornie.

Kolejnego dnia pada. Agoudal powoli staje się przewidywalne.
Przymrozek i deszcz to dwie standardowe rzeczy którymi ta wioska rano
wita przybyszów. Ubieramy się cieplej niż zwykle i bocznymi drogami
ruszamy w kierunku Marakeszu. Chcemy tam dziś dotrzeć jednak nie
jesteśmy pewni czy się uda. Z powodu złapanej gumy rozdzielamy. GPS
część grupy prowadzi wysokimi górami, doliną rzeki i półkami skalnymi
- drogą dla osłów i motocyklistów wariatów. Na szczęście w porę
zawracają i spotykamy się na trasie. Drogi śliskie, szarówka jakby
wisi w powietrzu i tylko czekać aż zrobi się całkiem ciemno. Ostatkiem
sił, grubo po zmroku docieramy do miasta. Na szczęście przestaje padać
a wesoły rozgardiasz na drogach poprawia nam nieco humor. Znajdujemy
podrzędny hotelik w centrum, przebieramy się w rzeczy które ocalały i
nie zmokły i w końcu możemy odpocząć...

Rano za oknem słońce a na termometrach znów 35 stopni. Cóż za pogodowy
zwrot akcji. Humory lepsze więc w skąpych galowych strojach
przejeżdżamy niespiesznie przez miasto. Kawka, chwila wytchnienia i
docieramy w okolice gwarnego placu Dżemaa el-Fna. Motocykle zostawiamy
pod posterunkiem policji a sami wyruszamy penetrować zakątki starej
Medyny. Zapuszczamy się tak daleko, że aby wyjść musimy użyć GPSa i
dzieciaka wracającego ze szkoły - dzieci są niezastąpione i całkiem
niewiele sobie liczą :)

Znów rozdzielamy się na grupy. Jedna chce zaczerpnąć świeżego
powietrza nad oceanem a druga nadal ma zamiar szwędać się po górach.
My jedziemy w ekipie górksiej i w ten sposób docieramy do wodospadów
Ouzoud i pociesznych małpek którym pozwalamy wprost wejść nam na
głowę, były jednak na tyle potulne, że jadły nam z ręki. Nie wiem kto
miał więcej frajdy - my czy małpy? Z wodospadów kierujemy się na
rzymskie ruiny miasteczka Volubilis a następnie do niebieskiego miasta
Chefchaouen. Miasteczko urzeka swoimi wąskimi i stromymi uliczkami,
medyną, maleńkimi straganami i położonymi pośród tego wszystkiego
małymi placami z kawiarenkami. Kto będzie kiedyś w Maroku powinien
odwiedzić to miejsce , które jeszcze całkiem niedawno było niedostępne
dla turystów.
Tu w Chefchaouen na kempingu spotykamy się z ekipą wracającą znad
oceanu. Ostatni odcinek drogi na prom pokonamy już razem.

W drodze jest też Piotr ze złamanym obojczykiem i dwoma motocyklami w
marokańskim furgonie. Wiezie on swój sprzęt jak i Mariusza zgarnięty
po drodze z policyjnego posterunku.
Powinien dotrzeć na prom w tym samym czasie co my. Pozostanie nam
tylko rozwiązanie problemu jak jeden facet, jedna kobieta i jeden
połamaniec ;) przetransportują 4 motocykle przez granicę a następnie
na prom... Okazało się jednak, ze dla chcącego nic trudnego i
wszystkie motocykle po kilku godzinach, kilku przesiadkach i
przepchnięciach znalazły się po stronie hiszpańskiej... Może wraca nas
parszywa dwunastka ale motocykli nadal jest trzynaście...

I znów koniec fantastycznej wyprawy po Maroku a zostało tam jeszcze
tyle dróg w które chciałoby się skręcić... By je poznać wrócimy tam
niebawem, to pewne...





















































































Ciągu dalszego niestety nie będzie. Niebawem kolejna relacja...
 
     
Trol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 14:23   

Hmmm... Aż się cieplej robi . Od samego oglądania :->
Nigdy bym się nie odważył , chociaż ziomek z Radomia Andrzej na DR RSE chyba nawet z tobą ze dwa lata temu chyba był i kontent jest.
 
     
Kowal73
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 14:39   

Troll napisał/a:
Hmmm... Aż się cieplej robi . Od samego oglądania :->
Nigdy bym się nie odważył , chociaż ziomek z Radomia Andrzej na DR RSE chyba nawet z tobą ze dwa lata temu chyba był i kontent jest.


Był kolega Mariusz na DRce. Po zrobieniu prawa jazdy w pa 1/4 dzierniku, pojechał z nami w styczniu :) Super twardy gość okazał się z niego.
Dlaczego się nie odważysz? Gość na GSXFe śmigał po pustyni.
 
     
Trol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-22, 21:00   

Tak pamiętam zdjęcie GSFa w pełnym rynsztunku na pustynnym piasku .Nawet pół roku
było moją tapetą .
Jak się bardzo chce to nie ma bata .
Mariusz , zgadza się . Lukałem mu tę DR-kę przed wyjazdem :->
Ale do końca nie uwierzyłem mu , że będzie zapylał nią po Maroku . Tym bardziej , że w
rękach Laguny z forum DR maszyna była naprawdę pechowa :-P . Ale pod Mariuszem dobrze dała radę.
Dziękujemy za wciągającą lekturę i wciągające zdjęcia .
Czekamy następnych :roll: :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 12