Coś takiego mi się wczoraj przytrafiło, nie wiem ile czasu tak jechałem, bo motocykl nie dawał znaków że coś jest nie tak, ale chyba krótko, bo obserwuje jak olej przepływał przez przewód. Sporo wczoraj jeździłem, było bardzo gorąco, ale jak jeździłem po trasie z prędkością 80 kmh nic się działo, dopiero jak ruszyłem do garażu. Pojechałem lasami i trochę się tam męczyłem,temperatura oleju przekroczyła 120°c, musiał się wtedy stopić, ale silnik nie dał żadnego znaku, tyle że bardzo często mi gasł dobił na niskich obrotach, nie ważne. Dojechałem do garażu i zauważyłem że silnik jest lekko przy pocony olejem i że przy pokrywie zaworów jest zerwany przewód, mam nadzieję że się nic nie stało, że nic nie wpadło do silnika przez ten otwór, czy silnik miał cały czas smarowanie? Założyłem czarny gumowy przewód i będzie spokój, silnik ładnie pracuje więc chyba jest ok, tyle że znowu ja wzięło na gaśnięcie, jakiś czas był spokój, po wymianie świecy na irydówkę, i w ogóle jej się nie zdarzało,a wczoraj znów się zaczęło, nie ważne. Ogólnie silikonowy przewód był fajny bo można obserwować transfer oleju do silnika,i jak się jeździ po mieście w temperaturze do 20°c i temperatura silnika nie przekory 120°c to nic się nie dzieje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum